Kategoria: Recenzje Strona 2 z 17

8 rzeczy o 7 tomach algorytmu wojny

O czym to jest

„Algorytm wojny” to 7 tomów i 3538 stron militarnej science fiction. Ludzkość sięgnęła gwiazd, podróżuje szybciej niż światło, terraformuje planety. Jednak chwile przed rozpoczęciem akcji nastąpił Dzień – moment, w którym wszystkie AI się zbuntowały. Zostały pokonane w morderczej wojnie, która pochłonęła 90% ludzkości. Teraz jej resztki i podzielone na 3 bloki (USA, Unia Europejska, Chiny) walczą ze sobą o zasoby i odzyskanie kontroli nad utraconymi koloniami. Głównym bohaterem jest Marcin Wierzbowski, który zaczyna od zwykłego szeregowego, rychło jednak zostaje rzucony w samo serce epickiej wojny o najwyższe stawki.

Dwie i pół duszy. Folk noir – recenzja. Zew Zajdla #5

Dwie i pół duszy to ciężka, mroczna historia o inności w świecie zapadłej polskiej wsi lat 90. Centralną postacią jest Kusy. Człowiek, który ma dwie dusze i sporo problemów z tego powodu. Próbuje jakoś sobie z tym radzić, co nawet udaje mu się do pewnego czasu. Śledzimy jego historię od lat 60, a narracja podąża za różnymi związanymi z nim postaciami. Bohaterkami poszczególnych części są np. wiedźma mieszkająca pod ruskim poligonem, cyganka terminująca w aptece, ksiądz, czy Up – dziecko-homunculus stworzone z potrzeby macierzyństwa. Te historie splatają się i przecinają się w dusznej atmosferze rodzinnego piekiełka polski C, a wszystko to posypane jest odrobiną magii, niesamowitości i folkloru.

Eruption, czyli wulkany, miliarderzy i podstępne lewactwo

Żeby odpocząć od polskiej fantastyki, przesłuchałem „Eruption”, czyli ostatnią książkę Crichtona dokończona po jego śmierci przez Jamesa Pattersona. To typowy pełnokrwisty amerykański techno-thriller duchem gdzieś z lat 90. Największa od stuleci erupcja wulkanu! Jeżeli lawa dotrze do składowiska zabójczych tajnych broni z czasów zimnej wojny, świat się skończy! Dzielni bohaterowie, piękne kobiety, egzotyczne lokacje, Spielberg już kupuje prawa do ekranizacji. Zasadniczo klisza, która zapomniałbym w 5 minut po przeczytaniu, gdyby nie jedna rzecz.

Opowiadania nominowane do Zajdla – recenzja. Zew Zajdla #4

Wstęp

Nagroda Zajdla to tak naprawdę dwie nagrody. Za najlepszą powieść – o nominowanych książkach mówiłem przez ostatnie 3 tygodnie. I za najlepsze opowiadanie. Dzisiaj opowiem wam o czterech utworach, które stają w szranki, by walczyć o zwycięstwo w tej kategorii. Czemu tak, a nie po kolei? bo żeby posunąć się dalej z omawianiem powieści muszę przeczytać jeszcze 5 tomów „Algorytmów wojny” (nominowany jest tom 7).

Teraz uwaga! Wszystkie omawiane tu opowiadania dostępne są w bardzo uczciwej cenie – za darmo. Związek stowarzyszeń Fandom Polski co roku dogaduje się z autorami i wydawcami i udostępniają antologie w formacie elektronicznym — możecie wbić na stronę (link w opisie) ściągać je i samemu sobie wyrobić zdanie, zamiast mnie słuchać.

Cyberpunk 2077: Bez przypadku

Cyberpunk 2077 Bez przypadku, Rafał Kosik, Powergraph 2023

Jak napisać cyberpunkowego złola? Sprawa jest prosta, bierzemy polskiego Janusza biznesu, a potem tonujemy go troszeczkę, żeby czytelnicy nie krzyczeli, że piszemy nierealistyczne rzeczy. Scena, w której jedna z postaci wrzeszczy na nocnego stróża, to jest naprawdę moment 10/10. Czanelowanie polskiej kultury pracy na najwyższym poziomie. Z całą resztą książki nie jest już tak wesoło.

Lagrange. Listy z ziemi

O co chodzi

Ziemia po serii katastrof zeszła na psy. Resztki ocalałej ludzkości żyją na stacjach orbitalnych i rozpaczliwie szykują się do ucieczki na Alfę Centauri. Główny bohater „Lagrange…” wyrusza z misją treningowo-badawczą do księżyców Saturna. Oczywiście po dotarciu na miejsce oczywiście zaczynają się problemy i zostajemy skonfrontowani z TAJEMNICĄ. Na podlodowych księżycowych morzach pojawiają się menhiry, opuszczona monastyczna stacja kosmiczna nadaje niezrozumiałe sygnały, na statku pojawiają się osoby, których wcześniej tam nie było, a bohaterowie, którzy zginęli…

Agla. Aurora

Radek rak

Zaczynamy z #zewzajdla. Dla tych, którzy pierwszy raz słyszą o tej inicjatywie to akcja polegająca na tym, żeby przed ogłoszeniem zwycięskiego tekstu przeczytać wszystkie książki nominowane do nagrody Zajdla. Na początek idzie Agla.Aurora Radka Raka – i tak miałem ją przeczytaną przed ogłoszeniem nominacji.

Hugo 2024

Wersja wideo:

Hugo to jedna z dwóch najważniejszych nagród w fantastyce. Przynajmniej jeżeli chodzi o ciężar i prestiż, bo mam wrażenie, że jeżeli chodzi o fejm i liczbę osób zainteresowanych to nagrody Goodreads przegoniły już dawno i Hugo i Nebule. 

Hugo przyznawane przez społeczność Worldconu. Zarówno w zgłaszaniu nominacji, jak i w finalnym głosowanie biorą udział uczestnicy konwentu (w tym też niebędący na miejscu, ale wspierający zdalnie). To, co jest dla mnie ważne to to, że jest to proces robiony fanowsko i oddolnie. Nie stoi za nim żaden wydawca, żadna korporacja, a decydujący głos ma każdy kto chce się zaangażować. W tym roku Worldcon jest w Glasgow na początku sierpnia i miejmy nadzieje, że będzie mniej kontrowersji niż ostatnio. 

Pozwolę sobie jeszcze na dygresję historyczną. Nagroda Hugo nazywa się tak od Hugo Gernsbecka. To on założył pierwsze czasopismo publikujące utwory SF (w czasach kiedy prawie nikt nie chciał wydawać takich książek). Narzucił na kilkadziesiąt lat stylistykę SF (Streamlined moderne) oraz przez to, że zaczął publikować listy od czytelników, trochę stworzył fandom.

Nagroda przyznawana jest w kilku kategoriach (opowiadania, fanziny, miniopowieści, formy graficzne). W tym roku udało mi się przeczytać wszystkie sześć nominowanych powieści! Dlatego mogę opowiedzieć jedno zdanie o każdej, a potem spekulować o tym, kto wygra.

The Adventures of Amina al-Sirafi – Shannon Chakraborty 

Pełne akcji fantasy w magicznym świecie arabskiej żeglugi po Oceanie Indyjskim X wieku. Są piraci, Magowie, kraken, ale najsilniejszy element tej ksiązki to świetna i bardzo dojrzała główna bohaterka. Literatura przygodowa najwyższej próby.

The Saint of Bright Doors – Vajra Chandrasekera

Weird fiction w którym syn lokalnego mesjasza próbuje sobie na nowo ułożyć życie w niesamowitym mieście. Wspaniale opisana scenografia i świat i lekko rozczarowująca fabuła. Nastrój 7/10, substancja 2/10.

Some Desperate Glory – Emily Tesh

Skrzyżowanie Gry Endera, Opowieści Podręcznej i generycznej do bólu powieści YA. Książka skrajnie nierówna. Trudna do zakwalifikowania opowieść o dziewczynie konfrontującej się z faszyzująco-militarystyczną kulturą, która ją wychowała.

Starter villain – John Scalzi

Wyobraźcie sobie gru i minionki, tylko zamiast minionków są gadające koty i uzwiązkowione delfiny. Poza tym jest o tym o jak dostać własny pub i pokonać starożytne sprzysiężenie złoczyńców. Jak zawsze u Scalziego przyjemna raczej prosta lektura.

Translation space – Ann Leckie

Space opera o dorastaniu, szukaniu swojej tożsamości w dziwnych społecznościach, i super agresywnych obcych istotach o nietypowych zaimkach.

Witchking – Martha Wells 

Demon wraca z piekła i eeee ma romans? Ratuje świat? Przeżywa personal horror? Zabijcie mnie ale, zapomniałem tę książkę w jakieś 24 godziny po przeczytaniu. Jak „Mordbota” uwielbiam, to ta mi nie podeszła.

Podsumowanie:

„Witch king”, „Starter Villain” i „Saint of bright doors” są moim zdaniem najsłabsze z nominowanych i raczej nie powalczą o zwycięstwo. Napisałem to, zanim „święty” dostał Nebule, ale twardo stoję przy swoim zdaniu.

Z pozostałej trójki, „Przygody” są najlepiej napisane, wciągające i pełne akcji. „Translation state” jest w moim poczuciu gorzej napisane, ale porusza znacznie ciekawsze tematy i problemy, jest ambitniejsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ciężko powiedzieć, ale szukałbym zwycięzcy w tych dwóch książkach. „Some desperate glory” to z kolei czarny koń tej stawki. Istnieje niewielka szansa, że sięgnie po laury, ale pewniej przepadnie z kretesem.

The Deep Sky  – mini recenzja #8

Yume Kitasei
Głębokie niebo opisuje historię pierwszej ludzkiej misji międzygwiezdnej. Skupia się na paru kluczowych dniach po tym, kiedy na statku następuje eksplozja, trzeba znaleźć winnego i poradzić sobie z problemami, które wywołała.

Było? Oczywiście, że było i to wiele razy, to historia z gatunku tych, które znamy i lubimy, w jej rdzeniu nie ma nic wyjątkowego. Jest za to parę interesujących modyfikacji.

Po pierwsze wszyscy na statku mają wszczepy do obsługi rozszerzonej rzeczywistości. W związku z tym to, co widzą, nie zawsze jest tym, co istnieje naprawdę. Ma to niebagatelne znaczenie, gdy zostaje podważona lojalność, sterującego nimi statkowego Ai.
Po drugie akcja regularnie przeskakuje między krytycznymi wydarzeniami na statku a przygotowaniami do misji. Te drugie są znacznie słabsze. Zwłaszcza że oglądamy drogę przygotowania od małych dzieci i są to najmniej wiarygodnie napisane dwunastolatki, jakie od dawna widziałem.
Po trzecie wreszcie cala załoga tego statku to kobiety. Nie jest to może najważniejszy wątek w tej książce, ale fajnie gdzieś się od czasu do czasu pojawia.

Jako zagadka (kto spowodował katastrofę) — książka nie sprawdza się najlepiej. Nie wykorzystuje w pełni bardzo fajnego potencjału rozszerzonej rzeczywistości i AI do tego, żeby zrobić ciekawe plot twisty w śledztwie.
Jako hard SF jest lepiej. Książka wiarygodnie pokazuje realia misji międzygwiezdnej (zwłaszcza te społeczne) i możliwe problemy. Pomiędzy szkoleniem a motywacjami postaci i ich relacjami z pozostałym podnosi dylemat: Naprawiać ziemię zniszczona katastrofa klimatyczna czy uciekać w kosmos. Siostra jednej z bohaterek ginie w zalewanej wodą Manili, bo pieniądze na budowę murów poszły na opłacenie miejsca osobie z Filipin w misji. Autorce trochę brakuje odwagi do zagłębienia się w temat i przez to prześlizguje się w odpowiedziach na pytania, które stawia. Zostając w smętnym prawdopośrodkiźmie. Mimo to, to zawsze fajny wątek.

„The Deep sky” nie jest książką wybitną, to porządne czytadło, które ma kilka bardzo dobrych scen. Mimo słabszych fragmentów w środku pod koniec było się naprawdę przyjemnie.

Sun of blood and ruin  – mini recenzja #7

Mariely Lares

Ta książka pędzi jak parowóz na amfetaminie. Dawno nie czytałem czegoś tak napakowanego akcją. Na zmianę jesteśmy bombardowani scenami walki, intrygami, spotkaniami z mitycznymi istotami, wielkimi bitwami no i oczywiście, romansami – no po prostu wszystko jest tu rozkręcone up to 11.

No dobrze, ale o czym to w ogóle jest. Zaczyna się jako trochę retelling historii Zorro (z nadnaturalnymi powahami), ale w mocno zmienionym settingu i z podmienioną płcią głównej postaci. Zaczyna, bo bardzo szybko historia ucieka na zupełnie nowe tory – nazywanie „Słońca…” po prostu retellingiem byłoby skrzywdzeniem tego tekstu.

Strona 2 z 17

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén