Jak donoszą najlepsze erpegowe agencje prasowe niedługo rozpocznie się zbiórka na wydanie po polsku „Monster of the week”. Bardzo lubię ten system i dlatego postanowiłem skrobnąć o nim parę zdań.

W grze wcielamy się w łowców potworów. Bardzo mocno operujemy tutaj popkulturowymi kliszami. Naszym bohaterom będzie więc blisko do tych znanych z seriali „Supernatural”, „Archiwum X” czy „Buffy: postrach wampirów”. Autor zresztą wprost wskazuje je jako swoje inspiracje. W końcu „potwór tygodnia” to bardzo telewizyjny wynalazek. Nasze sesje będą więc przypominać odcinki a kampanie sezony serialu.

MoTW to gra z rodziny powered by the apocalypse. Korzysta wieć ze znanego i dobrze przetestowanego silnika. Modyfikuje go oczywiście ale nie nadmiernie (nie ma sex moves). Całość gry opiera się na dobrze znanych „ruchach” i playbookach. Świetnie wykorzystuje te mechanizmu i mi było znacznie łatwiej ogarnąć ten system niż oryginalny świat apokalipsy.

Muszę tutaj dodać, że playbooki w MotW są bardzo dobre. Nie sposób przy ich pomocy stworzyć postaci nudnej czy nieciekawej. Ruchy zaś są świetnie do nich dopasowane i pomagają tworzyć ciekawe opowieści. Dla mnie to była pierwsza gra, w której mechanika naprawdę wspierała narracje.

Na pozór każda sesja przebiega w podobny sposób. Bohaterowie graczy znajdują ślady nadnaturalnej działalności. Prowadzą śledztwo, wpadają na potwora, muszą odkryć jego słabość. Każdy jakąś ma np. Wilkołaki, można zabić tylko srebrną kulą itd. Na koniec potwór idzie do piachu, a bohaterowie odjeżdżają w stronę zachodzącego słońca. Jednak prawdziwa siła gry kryje się w relacjach między postaciami.

Z każda sprawa, dzięki dobrze dobranym ruchom ich więzy będą nabierać głębi. Postacie zaczną się ścierać, kłócić i nie znosić. Tworzy to okazję do wielu niezapomnianych scen przy stole. I doskonale oddaje to, co widzimy tekstach kultury – inspiracjach. Przecież Supernatural to serial bardziej o relacjach między braćmi niż o mordowaniu potworów. W naszych sesjach wygrzew i śledztwa będą się więc regularnie przeplatały z dramą.

Na MotW trafiłem, kiedy szukałem jakiegoś PbtA, które mógłbym sprzedać mojej raczej konserwatywnej drużynie. Nie dziwie się więc, że Gramel zdecydował się zacząć nową ofensywę wydawniczą właśnie od niego. To gra dość przyjazna początkującym graczom i MG, którzy chcą spróbować coś innego niż klasyczne mainstreamowe systemy. Na jednym z ostatnich CnP poprowadziłem ją czwórce niedoświadczonych erpegowo nastolatków i wszystko zadziałało, jak należy.

Dużym plusem systemu jest to, że w przeciwieństwie do wielu gier z rodziny PbtA dobrze sprawdza się nie tylko w kampaniach, ale i podczas jednostrzałów. Da się w nim stworzyć naprawdę mocną intensywną historię zamkniętą w 4 godzinach gry.
Cieszę się, że GRAmel Books zdecydował się wydać właśnie tę grę. Będę mocno trzymał kciuki za powodzenie zbiórki. A może i mi uda się przy okazji zrealizować jakiś mały projekt.

Zdjęcie: David Henry Friston, ilustracja do „Carmilla” – domena publiczna.