W ostatnich tygodniach mamy prawdziwą eksplozję mniejszych materiałów rpg-owych, produkowanych metodami garażowymi. Chyba zaowocowała druga fala pandemii, zamykając ludzi w domach i zachęcając do pracy twórczej. Dziś na warsztat bierzemy „Niebezpieczną przestrzeń” Krzysztofa Kisera z fanpeja Małą wieś.
To bestiariusz z 7 potworami, mającymi być wg autora raczej pomysłami na przygodę niż mięsem armatnim dostarczającym drużynie pedeków i lootu. Materiał jest przeznaczony do OSR-owych dedekoidów, czyli do starych edycji D&D i ich retroklonów. Pisany jest ogólnie i operuje raczej porównaniami do statystyk innych potworów z gier niż konkretnymi liczbami. Skupia się raczej na pomysłach niż zasadach.
Co do potworów, to są one raczej mało typowe dla typowego dla DnD weird/klasycznego fantasy. To raczej specyficzny miks baśni, warhammera z zerkaniem w Sapkowskiego w pakiecie. Określenie „rusałkahammer” całkiem nieźle oddaje panujący tu klimat.
Niektóre są całkiem spoko, Biały Baron to porządny reskin wampira z interesującymi wariacjami. Żabogr wywołuje przyjemny uśmiech na ustach, choć jego użycie, przesunie sesje mocno w stronę czarnej komedii. Z Vegeghoula dałoby się wyciągnąć jakiś konflikt fajny konflikt.
Przejdźmy jednak do słonia tj. ślimaka w pokoju. Autor ostrzega, że zgodnie z tytułem, to nie jest safe space i że to materiał dla widzów dorosłych. Ok jasne, rozumiem koncepcję materiałów 18+, jednak wolę, jeżeli te elementy czemuś służą. Epatowanie gore zmieszanym z seksualnością dla samego epatowania samo w sobie nie wystarczy. Jedyną funkcją pajdofagicznego ślimaka-gwałciciela jest szokować. Jakiekolwiek wykorzystanie go na sesji wydaje się niemożliwe – co potwierdza sam autor, zestaw praktycznych porad zastępując szyderczo rzuconą frazą: „BAW SIĘ DOBRZE”. Tak jak dziecko nie dorośnie od uporczywego powtarzania słowa „dupa”, tak dojrzałości tekstu nie uzyskamy poprzez wrzucenie tam wszystkich najbardziej szokujących pomysłów, jakie przyjdą nam do głowy.
Ślimak to najjaskrawszy przykład, ale pozostałe potwory (mniej lub bardziej) też są skażone podobną wadą. Jechanie po krawędzi w opór, granie cały czas na wysokim C staje się po prostu męczące. Jeszcze niedawno zachwycałam się MÖRK BORG, które też można bez problemu nazwać krawędziowym. Różnica jest taka, że MB cały czas świadomie balansuje na granicy autoparodii. Przestrzeń jest pisana śmiertelnie na serio.
Ja raczej z tego dodatku nie skorzystam. Nie moja estetyka, nie mój poziom brutalności. Pozostałe elementy nie są też moim zdaniem na tyle fajne, żebym wziął to w pakiecie. Jeżeli jednak kręci kręcą cię takie klimaty, możesz spróbować.
Ps. Uważam, że Niebezpieczna Przestrzeń powinna zostać oznaczona jako „Adult product” w DTRPG, a jej opis uzupełniony o triggery.
Dodaj komentarz