Jako młody człowiek grałem w Świat Mroku, zdecydowanie częściej niż chciałbym dziś przyznać. Z uwagi więc na nostalgię zdecydowałem się przeczytać kolejną publikację świetnej skądinąd z serii Zgrozy, czyli „Mechaniczną dziewczynę” autorstwa Michała Studniarka.
Na jednej z pierwszych stron dostałem wiadrem zimnej wody: „Zadanie, na które porywają się postacie graczy, od początku trzeba określić jako niemożliwe” cóż, koncepcja dawania graczom „lekcji pokory”, stawiania przed nimi questów, których nie mają szans wykonać, nigdy do mnie nie trafiała. Z duszą na ramieniu czytałem jednak dalej.

„Postacie będą mieli okazję towarzyszyć głównej bohaterce podczas jej poszukiwań” kolejne wiadro zaatakowało mnie bezlitośnie. Zawsze wydawało mi się, że sesja jest fajna, kiedy to postacie graczy, a nie NPC są głównymi bohaterami.
Dobra, ale o co chodzi? „Mechaniczna dziewczyna” to materiał do grania śmiertelnikami. Postaciom staje na drodze tytułowa bohaterka. Automat stworzony w XVIII wieku, która prosi o pomoc w znalezieniu dla niej duszy. To całkiem fajny pomysł na postać, która jest czymś pośrednim między Pinokiem a Potworem Frankensteina. Na drugim planie jest też wątek jej brata — bliźniaczego automatu, który uważa, że jego siostra jest zbyt ludzka i trzeba ją naprawić.
Materiał jest zbudowany jako skrzynka z narzędziami. Są różne wątki, rozwiązania i motywy, które mistrz gry może wrzucać. Niektóre są bardziej przydatne np. lista książek, na które mogą trafić BG. Inne są ok. Część z nich jednak jest hmm.
Mój „ulubiony” wątek to chyba ten, w którym autor sugeruje by BG przez 2-3 sesje próbowali zapewnić sobie wsparcie potężnego maga. Tenże mag najpierw zażąda od nich drobiazgu typu dożywotnia służba w zamian za pomoc, po czym rzecz jasna oszuka ich i pozbędzie się mechanicznej dziewczyny. Możliwości obrony graczy są raczej iluzoryczne.
Drugim jest chyba ten, w którym gracze trafiają na skomplikowany cyber-rytuał (to bardzo fajny patent zresztą) mający dać Anabell dusze. Kiedy już go odprawią, okazuje się, że to fejk i ciało mechanki przejęła jakaś złowroga istota. Czy BG mają szansę sprawdzić to przed wykonaniem rytuału? Nie bardzo.
Grając „Mechaniczną dziewczynę”, nie uświadczycie raczej wybuchów i pościgów. BG będą raczej spędzać godziny w bibliotekach. A Gracze in and out characters będą toczyć długie dyskusje co dalej i snuć pseudofilozoficzne rozważania. Jeżeli taki rodzaj gry was kręci to może być scenariusz dla was.
To stary WoD w najlepszym i najgorszym wydaniu. Porządne klimacenie, długie dyskusje i stosunkowo niespieszna akcja. Problem w tym, że historię o z góry określonym „przesłaniu”, które mają być dla graczy i ich bohaterów „lekcją pokory” rzadko kiedy dają radość z rozgrywania ich. Przynajmniej mi.
Ilustracja: Oleg Gamulinskiy – Pixabay.
Dodaj komentarz