Do zerknięcia na starter najnowszej edycji Pendragona zachęcił mnie Seji w dyskusji pod ostatnią recenzją. Rzuciłem się więc przeczytać „The Adventure of the Great Hunt” i o mój borze tucholski, jakie to jest dziwne. Przynajmniej z perspektywy kogoś, kto nie grał nigdy w poprzednie pięć edycji.
Po kolei jednak. Pendragon to gra wydawnictwa Chaosium. Powstała w 1985, a teraz zbliża się 6 edycja. Jak łatwo się domyślić wcielamy się tu w rycerzy okrągłego stołu w arturiańskiej Brytanii. Co ważne gra nie próbuje emulować historii, tylko raczej 15-wieczne rycerskie romanse z „Le Morte d’Arthur” na czele.
Starter
Mechanika pokazana w starterze jest mocno tradycyjna. Każdego rycerza opisuje 5 statów fizycznych. Dodatkowo mamy umiejętności (zwykłe i odpowiadające za walkę). Traity, czyli rodzaj Cnót i Wad, które w jakiś sposób mają kierować naszą postacią (słabo to wytłumaczone jest). Są też pasje, na które możemy się powoływać, żeby dopalić nasze działania w powiązanych z nimi sytuacjach.
Wszystkie te cechy wyrażone są liczbą od 0 do 20, a głównym rodzajem testu jest rzut K20, w którym musimy rzucić poniżej naszej wartości. Do tego wszystkie starter dodaje mnóstwo reguł szczegółowych i modyfikatorów, szarże, różnice wysokości, bronie zmieniające te modyfikatory. Hełm z otwartym wizjerem dający mniej zbroi, ale za to niwelujący minusy do spostrzegawczości. Wszystko to wydaje się na tyle crunchowe, że trochę nie wiem, o czym jest to gra. O taktycznej walce? O rycerzach rozdzieranych między cnotami a przywarami? Słyszałem, że Pendragon celuje w granie kampanijne z zarządzaniem majątkiem i wychowywaniem potomków — tych zasad z oczywistych powodów w starterze w ogóle nie ma.
Muszę powiedzieć, że starter wydany jest estetycznie, ale bardzo nieporządnie. Brak porządnej redakcji irytuje osobę mająca pierwszy raz styczność z systemem. Choć weterani zapewne domyśla się, o co chodzi. Jest tu dużo drobnych potknięć, bałagan w nazewnictwie: raz są combat skills raz weapon skills. Instrukcja rozliczania walki odsyła do step five, którego w całym starterze NIE MA. Opisy działania traitow jest na tyle mglisty, że ciężko mi zrozumieć jak tego używać. Sorry, ale od dużych wydawnictw oczekiwałbym, że nie będą popełniać tak szkolnych błędów.
Wielkie polowanie
Starter zawiera też przygodę — The Great Hunt. Ma ona bardzo fajny setup i przypomina średniowieczną legendę, tak bardzo, jak tylko się da. BG zostają zaangażowani w polowanie na smoka. W tym celu muszą znaleźć zestaw alegorycznych zwierząt i nakarmić nimi panterę, by następnie jej beknięciem przestraszyć smoka. Serio 🙂
Z jednej strony przygoda stawia ciekawe i zróżnicowane zadania przed BG. Żeby zdobyć różne zwierzęta, muszą wykazać się dyplomacją, zręcznością i sztuką łowiecką. Sami zaś gracze muszą umiejętnie zarządzać czasem, żeby zdążyć z przedsięwzięciem, zanim sędziwy sir Ector ruszy na smoka samemu. Z drugiej zaś spora część przygody działa wg zasady, że gracz testuje jakiegoś traita i na tej podstawie MG mówi mu, że jego postać przypomina sobie {tu wstaw infodumpa}. Gdyby zaś test nie wyszedł, jest wszystkowiedzący NPC, który w razie czego wrzuci potrzebna informacje.
Podsumowanie
Rozumiem, że Pendragon to gra kultowa. Pewno, gdyby ktoś mi go poprowadził i fajnie sprzedał — polubiłbym ten system. Jednak starter w lekturze rozczarowuje. Z ciekawości jednak sięgnę po pełną wersję Pendragona, jak się ukaże. Może to, na co narzekam, to choroby wieku dziecięcego i zostaną wyeliminowane? Być może też wartość dodana gry wynika w dużej mierze z grania kampanijnego i nie da się pokazać w quickstarcie. Gdybym jednak teraz miał poprowadzić arturiańska sesje, to sięgnę raczej po „Romance of the perilous lands”.
Ilustracja: Newell Convers Wyeth – Domena publiczna
Dodaj komentarz