Przemyśleń po sesji nie było bardzo dawno, ale ostatni weekend na CNP dostarczył mi dużo radości i chce się nią podzielić. Wszystko zaczęło się od tego, że dawno nie mieliśmy sesji w Warhammera. Stwierdziłem, więc że czemu nie, a że czasu na przygotowanie nie miałem dużo, zacząłem przeglądać gotowe scenariusze. Padło na „Ciężka noc w gospodzie pod trzema piórami” – nie znałem tego tekstu wcześniej i byłem naprawdę zaskoczony, jaki jest dobry.
Tag: PbtA
Siedziałem i myślałem, jaką bytu sesje zgłosić na Polcon. Trochę przejadły mi się ostatnio fantaziaki, miałem ochotę porobić piu piu z laserka. Przekornie nie wziąłem Coriolisa, tylko coś mniejszego i lżejszego. Dlatego dzisiaj napiszę parę słów o Offwordlers, autorstwa Olivii Gulin i Chrisa P. Wolfa. To prosty i system o lataniu w kosmosie. Tym bardziej warty uwagi, żę SF z rodziny PBTA wiele nie ma.
Gra jest utrzymana w konwencji Firefly czy Farcape, mamy się poczuć jak za sterami Tysiącletniej Pustułki. Bohaterowie graczy stanowią załogę kosmicznego frachtowca, może nie najnowszego i nieco już wysłużonego, ale wciąż gotowego na przygody.
Mechanicznie jest to „PBTA, bez ruchów” coś jak World of Dungeons. Rzucamy 2k6 i odczytujemy wynik ze standardowej dla tych systemów skali. Naszą postać określają 4 atrybuty (dodawane do rzutu) i skille (pozwalają przerzucić jedną z kostek). Mamy też zależny od naszej klasy zestaw specjalnych umiejętności pozwalający robić wyjątkowe rzeczy. Do tego proste zasady zdrowia, zbroi i pół abstrakcyjne nowoczesne zarządzanie ekwipunkiem. Każda drużyna zaczyna ze statkiem, są więc bardzo proste zasady do zarządzania, podróżowania i walki w kosmosie.
Nic specjalnego, ale wydaje się działać. W tych zasadach widać silny „osr-owy sznyt”. Są proste do bólu, dużo pozostawiono tworzonym ad hoc rulingom. Z ciekawszych devajsów: mechanika zdobywania doświadczenia ma sympatyczny fragment, który daje punkty, za poznawanie się podczas długich podróży.
Porady dla MG są sensowne, lecz mało odkrywcze. Mocno odwołują się do konwencji, niejako zrzucając na nią opowiedzenie MG, jak ma prowadzić sesje. Mamy też sugestie struktury, czy też raczej prompt dla sesji. Ustawiamy sytuację startową – problem, przed którym stoi drużyna, do tego dopisujemy zestaw pytań, na które wspólnie będziemy szukać odpowiedzi. I tyle.
Gra nie kształtuje narracji tak mocno, jak niektóre inne PbtA. Zostawia też znacząca wolność osobie prowadzącej (nie ma ruchów MG). Jeżeli liczysz, że rozgrywka będzie się toczyć niemalże sama – to nie jest gra dla Ciebie. Jeżeli potrzebujesz dość uniwersalnego frejmworka, do prowadzenia sesji o grupie ludzi na statku kosmicznym, to wydaje się spoko wyborem. Trochę niestety drogim, kiedyś sprzedawana w formule PWYW teraz kosztuje 10 USD.
To super, że polskie gry coraz częściej dają nam darmowe startery. Mniej super, że wydawcy publikują je, dopiero kiedy zbiórka się ufunduje, zamiast w momencie startu (albo jeszcze lepiej przed). Ponieważ jednak udało mi się go przeczytać przed końcem akcji – zapraszam do recenzji Mystery RPG autorstwa Wojciecha Wons.
Mystery to gra na silniku PbtA od wydawnictwa Hengal. Udostępniony starter jest z tych większych (56 stron). W grze wcielamy się w powracające do nieżycia istoty. Budzimy się w specjalnych kaplicach, w których ktoś kopsa nas w miasto i daje questa do zrobienia. Teoretycznie mamy też do rozwiązania zagadkę dotyczącą naszego własnego losu i tego, czemu wciąż rzeczywistość nasz wskrzesza.
Przygody do Potwora tygodnia rozdaje! „W oku patrzącego” to skrzyżowanie filmu del Toro ze „Szklaną pułapką”. W gęstej przedświątecznej atmosferze galerii handlowej polujecie na Pijawkę. Ta przedwieczna bezoka istota nie jest w stanie przeżywać uczuć ani emocji dlatego wysysa je wraz z oczami swoich ofiar.
O Potworze tygodnia pisałem już przy okazji zbiórki na wspieram.to. Teraz zaś kiedy GRAmel Books zaczyna wysłać pierwsze materiały wracam do tematu, bo do moich rąk dotarła przygoda (nazywana tu tajemnicą) „Szkoda kotów” autorstwa Marka Golonki. Tekst pierwotnie ukazał się w „Tome of mysteries”. Z okazji zbiórki dostajemy jego polską wersję.
Dawno, dawno temu (2007) był taki system RPG jak Scion. Grało się tam potomkami bogów w świecie znacząco podobnym do tego za oknem. Ot taka kolejna mutacja urban fantasy, która jednak na tyle odstawała od świata mroku, że White Wolf zdecydował się zrobić z tego oddzielną grę. Jako młody człowiek bardzo się na ten system napaliłem i nawet sprowadziłem sobie podręcznik. Niestety jakoś wszystko się rozeszło po kościach. 2-3 razy próbowaliśmy zacząć kampanię, ale za każdym razem coś nie zagrało. Na marginesie ze zdziwieniem odkryłem, że ekipa Plot Twist RPG stremowała jeszcze całkiem niedawno sesje tego systemu.
Jak donoszą najlepsze erpegowe agencje prasowe niedługo rozpocznie się zbiórka na wydanie po polsku „Monster of the week”. Bardzo lubię ten system i dlatego postanowiłem skrobnąć o nim parę zdań.
W weekend odwiedziłem Czas na Przygodę i testowałem „The Watch”. To militarno-feministyczny system z rodziny PbTA.
O co tutaj chodzi? W olbrzymim skrócie na nasz lud napadł Cień. Cień potrafi odbierać ludziom rozum, popychać ich do zbrodni i przeciągać na swoją stronę – a najbardziej podatni na jego złowrogi wpływ są mężczyźni. Do obrony granic ustanowiono więc nową formację. Gracze wcielają się w członkinie tytułowej straży – bez wyjątku kobiety i osoby niebinarne.
#quentin2019 9/17
I tak oto przekroczyliśmy połowę nadesłanych prac. Coraz bliżej finalistów. (nieco spoilerów)
Bardzo lubię Monster of the Week, to pierwsze PbtA, które prowadziłem. Dlatego niecierpliwie czekałem na ten scenariusz od czasu informacji o systemach biorących udział w tej edycji. Zobaczmy czy było warto.