„Loot the plutes”, czyli w luźnym tłumaczeniu „Złup bogoli” to niewielka gra o skokach i nierównościach społecznych w fantastycznym mieście. Autorem jest Tom Fummo z Penflower ink, a ja znalazłem ją w proukraińskim bundlu itch.io i jako znany lewak po prostu nie mogłem nie przeczytać.

Akcja rozgrywa się w Pozłacanogrodzie. Olbrzymim semindustrialnym fantastycznym mieście. W grze wcielamy się w grupę złoczyńców w typie Robin Hooda. Przynajmniej w tej części dotyczącej rabowania bogatych. Samo miasto to takie hiperkapitalistyczne Zmierzchomurze. Parę najbogatszych rodzin zamieszkuje centralną cytadelę. Cała reszta gnieździ się w wydzielonych dystryktach, próbując przeżyć w steampunkowym bardzo zestratyfikowanym społeczeństwie.

Mamy 6 grywalnych gatunków (trzy rodzaje ludzi, jaszczury, ściurołaki, i humanoidalne koteły). Miasto teoretycznie ma być dostosowane do różnych wielkości (coś takiego jak zootopia disneya). To akurat mógłby być bardzo fajny patent na sesje ale nie jest niestety mocniej rozwinięty.

Gra hula na systemie „4 point system” niezależnej otwartej mechanice, z której skorzystać może każdy. Postać charakteryzują 4 współczynniki i zestaw umiejętności. Współczynniki decydują o tym ile mamy w każdej punktów. Domyślnym sposobem testu jest bowiem ich wydawanie, punktów, żeby osiągnąć sukces. Dopiero kiedy te nam się skończą albo po prostu chcemy oszczędzać, rzucamy k6 i próbujemy przebić poziom trudności.

Poza rozdzieleniem punktów na współczynniki dobieramy sobie umiejętności, które pozwalają nam na ułatwienia w testach. Do dyspozycji mamy też system tymczasowych kondycji nakładanych nasze postacie oraz odporności ułatwiające nam radzenie sobie w niektórych sytuacjach.

Mechanika nie wspiera jakoś bardzo heistów ani innych charakterystycznych dla settingu elementów np. napięć społecznych. W końcu to mechanika uniwersalna. Bardzo nie podoba mi się podejście, że mg sam decyduje o stopniu sukcesu bohaterów niezależnych.


Na koniec podręcznika wciśnięto króciutki rozdział dla MG jak prowadzić i parę tabelek generatorów na krzyż, zdecydowanie za mało, żeby przekazać wizje twórcy gry i zapewnić sensowne wsparcie w prowadzeniu.

Pozłacanogród jest ewidentnie metaforą późnego kapitalizmu XXI wieku, tak jak widzi go autor. Jestem gorącym entuzjastą zarówno gier zaangażowany, jak i przemycania odniesień do rzeczywistego świata. Gra jednak służy przede wszystkim rozgrywce i wszystkie jej elementy powinny wspierać się wzajemnie. „Loot the plutes” ma fajny setting i mało wsparcia do niego. Dostajemy za dużo informacji typu „co” – co kontroluje która rodzina, jakie zaimki ma obecny senior rodu. A za mało informacji „jak” – jak prowadzić sesje, jakie wyzwania stawiać przed graczami itd.

Podręcznik niestety mnie rozczarował. Ma bardzo fajny setting i akceptowalną mechanikę. Niestety jedno w żaden sposób nie wspiera drugiego. Parę lat temu pewno bym to wybaczył grze, dziś raczej po nią nie sięgnę.

*Plutes to od plutokratów, czyli ludzi, którzy są u władzy dzięki temu, że są obrzydliwie bogaci.

https://penflower-ink.itch.io/loot-the-plutes