Kołek niewiary ma dwa lata. To o rok i 11 miesięcy dłużej niż myślałem, że uda mi się pisać. Popełniłem w tym czasie plus minus 320K znaków – wyszłaby całkiem porządna powieść. 

Dla mnie osobiście najtrudniejszy rok, jaki pamiętam. Tym bardziej cieszę się, że kołek przetrwał i że udawało mi się regularnie (z małą przerwą z powodu rodzinnej tragedii) pisać i publikować materiały. Widownia powoli rośnie, zasięgi spadają, algorytmy rządzą.

Nieustannie zadziwia mnie, że ktoś czyta, a przynajmniej lajkuje moje recenzje. Zwłaszcza że w drugim roku zdryfowałem mocno w kierunku indiasow i zdarza mi się pisać o naprawdę niszowych produkcjach. Recenzje scenariuszy i systemów nadal będą podstawą tego bloga. Nadal też będę pisał o rzeczach, które mnie zainteresują, Nie brał żadnych patronatów, i bardzo jasno deklarował wszelkie formy współpracy z wydawcami, o ile takie nastąpią (w co wątpię). Jeżeli macie zamówienia, chce mi coś podrzucić do recenzji, to zawsze chętnie posłucham.

Wydałem też nadspodziewanie dużo, bo aż cztery materiały erpegowe. Jestem z nich cholernie zadowolony. Dwór Czarnego Gnoma pozwolił mi się wyżyć artystycznie, a Skarbiec Al-Asturlabi popracować nad usability. To zresztą chyba mój ulubiony materiał z ostatniego roku. Na stole projektowym mam teraz jeden duży dodatek do Strzyg i kilka mniejszych dedeczkowych. Więcej info wkrótce. 

W ramach prezentu zrobiłem sobie podstronę zbierająca w jednym miejscu wszystkie wydane przeze mnie materiały od czasów „Szyszynki grozy” .

Dzięki, że przetrwaliście ze mną ten rok.