Cyberpunk 2077 Bez przypadku, Rafał Kosik, Powergraph 2023
Jak napisać cyberpunkowego złola? Sprawa jest prosta, bierzemy polskiego Janusza biznesu, a potem tonujemy go troszeczkę, żeby czytelnicy nie krzyczeli, że piszemy nierealistyczne rzeczy. Scena, w której jedna z postaci wrzeszczy na nocnego stróża, to jest naprawdę moment 10/10. Czanelowanie polskiej kultury pracy na najwyższym poziomie. Z całą resztą książki nie jest już tak wesoło.
Ziemia po serii katastrof zeszła na psy. Resztki ocalałej ludzkości żyją na stacjach orbitalnych i rozpaczliwie szykują się do ucieczki na Alfę Centauri. Główny bohater „Lagrange…” wyrusza z misją treningowo-badawczą do księżyców Saturna. Oczywiście po dotarciu na miejsce oczywiście zaczynają się problemy i zostajemy skonfrontowani z TAJEMNICĄ. Na podlodowych księżycowych morzach pojawiają się menhiry, opuszczona monastyczna stacja kosmiczna nadaje niezrozumiałe sygnały, na statku pojawiają się osoby, których wcześniej tam nie było, a bohaterowie, którzy zginęli…
Żadna z tysięcy książek, żaden z setek zwojów nie pomogły, gdy jego ojczyzna zniknęła pod falami. Za to on dobił targu z diabłem, żeby przetrwać. Z niezrozumiałym uporem studiuje księgi tak samo, jak setki lat wcześniej. Jakby kataklizm nigdy nie nastąpił.
1
Pan Johnson zleca drużynie wykradzenie cennej książki z podwodnego skarbca Mędrca.
2
Mędrzec zatapia statek, którym płynie drużyna, gdyż potrzebuje znajdującego się na nim zwoju.
3
W nadmorskiej wiosce zaginęła dwójka dzieci, co się z nimi stało?
4
Mędrzec ma informację, których potrzebuje drużyna.
5
Pewnego dnia ze środka oceanu zaczyna wyłaniać się zaginiony od tysiącleci ląd.
6
BG znajdują ciężko rannego mędrca wyrzuconego na brzeg morza.
Zaczynamy z #zewzajdla. Dla tych, którzy pierwszy raz słyszą o tej inicjatywie to akcja polegająca na tym, żeby przed ogłoszeniem zwycięskiego tekstu przeczytać wszystkie książki nominowane do nagrody Zajdla. Na początek idzie Agla.Aurora Radka Raka – i tak miałem ją przeczytaną przed ogłoszeniem nominacji.
Mają około metra wzrostu (bez ogona). Poruszają się, skacząc, niczym kangury zbudowane z kauczuku. Żyją w stadach prowadzonych przez najstarsza samice. Wszystkożerne, chociaż wolą słodkie.
Przed tysiącami lat hodowane jako wierzchowce przez starożytną i potężna zieloną rasę. Porzucone przez swoich panów zdegenerowały się, a z bardzo bystrych istoto pozostała wyłącznie niespożyta energia.
Swoim zachowaniem przypominają niefrasobliwego kociaka, chcą do ciebie podskoczyć, przytulić się, dać się podrapać. Permanentnie bawią się, przewracając i eksplorują rzeczy dookoła siebie. Dopóki nie zewrą się jakieś starożytne układy neuronów i hopsaśniki nagle bez ostrzeżenia wpadają w bojowy szał.
1
Hopsaśnik chce się bawić!
2
Szczenie chodzi za tobą i chce, żeby je nakarmić.
3
Hopsaśnik wskoczył na wysoki obiekt, z którego nie może zejść i piszczy rozpaczliwie.
4
2k6 istot śpi w popołudniowym słońcu.
5
Hopsaśnik dostaje nagłego ataku szału – szarżuje.
6
Stado kilkudziesięciu istot galopuje tratująć wszystko na swojej drodze.
Hugo to jedna z dwóch najważniejszych nagród w fantastyce. Przynajmniej jeżeli chodzi o ciężar i prestiż, bo mam wrażenie, że jeżeli chodzi o fejm i liczbę osób zainteresowanych to nagrody Goodreads przegoniły już dawno i Hugo i Nebule.
Hugo przyznawane przez społeczność Worldconu. Zarówno w zgłaszaniu nominacji, jak i w finalnym głosowanie biorą udział uczestnicy konwentu (w tym też niebędący na miejscu, ale wspierający zdalnie). To, co jest dla mnie ważne to to, że jest to proces robiony fanowsko i oddolnie. Nie stoi za nim żaden wydawca, żadna korporacja, a decydujący głos ma każdy kto chce się zaangażować. W tym roku Worldcon jest w Glasgow na początku sierpnia i miejmy nadzieje, że będzie mniej kontrowersji niż ostatnio.
Pozwolę sobie jeszcze na dygresję historyczną. Nagroda Hugo nazywa się tak od Hugo Gernsbecka. To on założył pierwsze czasopismo publikujące utwory SF (w czasach kiedy prawie nikt nie chciał wydawać takich książek). Narzucił na kilkadziesiąt lat stylistykę SF (Streamlined moderne) oraz przez to, że zaczął publikować listy od czytelników, trochę stworzył fandom.
Nagroda przyznawana jest w kilku kategoriach (opowiadania, fanziny, miniopowieści, formy graficzne). W tym roku udało mi się przeczytać wszystkie sześć nominowanych powieści! Dlatego mogę opowiedzieć jedno zdanie o każdej, a potem spekulować o tym, kto wygra.
The Adventures of Amina al-Sirafi – Shannon Chakraborty
Pełne akcji fantasy w magicznym świecie arabskiej żeglugi po Oceanie Indyjskim X wieku. Są piraci, Magowie, kraken, ale najsilniejszy element tej ksiązki to świetna i bardzo dojrzała główna bohaterka. Literatura przygodowa najwyższej próby.
The Saint of Bright Doors – Vajra Chandrasekera
Weird fiction w którym syn lokalnego mesjasza próbuje sobie na nowo ułożyć życie w niesamowitym mieście. Wspaniale opisana scenografia i świat i lekko rozczarowująca fabuła. Nastrój 7/10, substancja 2/10.
Some Desperate Glory – Emily Tesh
Skrzyżowanie Gry Endera, Opowieści Podręcznej i generycznej do bólu powieści YA. Książka skrajnie nierówna. Trudna do zakwalifikowania opowieść o dziewczynie konfrontującej się z faszyzująco-militarystyczną kulturą, która ją wychowała.
Starter villain – John Scalzi
Wyobraźcie sobie gru i minionki, tylko zamiast minionków są gadające koty i uzwiązkowione delfiny. Poza tym jest o tym o jak dostać własny pub i pokonać starożytne sprzysiężenie złoczyńców. Jak zawsze u Scalziego przyjemna raczej prosta lektura.
Translation space – Ann Leckie
Space opera o dorastaniu, szukaniu swojej tożsamości w dziwnych społecznościach, i super agresywnych obcych istotach o nietypowych zaimkach.
Witchking – Martha Wells
Demon wraca z piekła i eeee ma romans? Ratuje świat? Przeżywa personal horror? Zabijcie mnie ale, zapomniałem tę książkę w jakieś 24 godziny po przeczytaniu. Jak „Mordbota” uwielbiam, to ta mi nie podeszła.
Podsumowanie:
„Witch king”, „Starter Villain” i „Saint of bright doors” są moim zdaniem najsłabsze z nominowanych i raczej nie powalczą o zwycięstwo. Napisałem to, zanim „święty” dostał Nebule, ale twardo stoję przy swoim zdaniu.
Z pozostałej trójki, „Przygody” są najlepiej napisane, wciągające i pełne akcji. „Translation state” jest w moim poczuciu gorzej napisane, ale porusza znacznie ciekawsze tematy i problemy, jest ambitniejsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ciężko powiedzieć, ale szukałbym zwycięzcy w tych dwóch książkach. „Some desperate glory” to z kolei czarny koń tej stawki. Istnieje niewielka szansa, że sięgnie po laury, ale pewniej przepadnie z kretesem.
Trzy lata temu na postpandemicznych gruzach sceny konwentowej odrodził się Bazyliszek.
Już jutro znów spotkam się z cudownymi ludźmi w ursynowskich Alternatywach. Przed nami zwieńczenie tygodni ciężkiej pracy i olbrzymia radość z tego jak przez ostatnie 3 lata ten konwent zmieniał się i rósł.
Rzuć kostką i dowiedz się czegoś o bazyliszku.
1
Bazyliszek lubi otwartą kulturę. Przyjść może każdy i nie musisz wydawać ciężkiej kasy na bilet. Za darmo to uczciwa cena.
2
Bazyliszek wcina tylko program najwyższej jakości. Zobaczcie jakie panele, dyskusję, prelekcję i sesje na was czekają! 237 pkt programu w tym prawie setka sesji rpg.
3
Bazyliszek uwielbia poznawać nowych ludzi,. Dlatego też program konwentu dobieramy tak, żeby były w nim punkty przyjazne dla osób, które wejdą na niego „z ulicy”. Nie musisz mieć dużo expa, żeby się z nami dobrze bawić.
4
Bazyliszek rośnie jak na drożdżach. W 2022 odwiedziło go coś z 600 osób, rok później dwa razy tyle. Strach pomyśleć ile będzie w tym.
5
Bazyliszek wierzy że dobre rzeczy robi się razem — Dlatego bazyliszka współtworzą świetni ludzie – orgowie, gżdaczki, osoby tworzące program. Ten konwent powstaje dzięki wam. Prawdziwie fanowska inicjatywa.
6
Bazyliszek jest strasznie gadatliwy. Dlatego staramy się zamiast prelekcji organizować jak najwięcej paneli i dyskusji – żeby poznać różne zdania i punkty widzenia.
Yume Kitasei Głębokie niebo opisuje historię pierwszej ludzkiej misji międzygwiezdnej. Skupia się na paru kluczowych dniach po tym, kiedy na statku następuje eksplozja, trzeba znaleźć winnego i poradzić sobie z problemami, które wywołała.
Było? Oczywiście, że było i to wiele razy, to historia z gatunku tych, które znamy i lubimy, w jej rdzeniu nie ma nic wyjątkowego. Jest za to parę interesujących modyfikacji.
Po pierwsze wszyscy na statku mają wszczepy do obsługi rozszerzonej rzeczywistości. W związku z tym to, co widzą, nie zawsze jest tym, co istnieje naprawdę. Ma to niebagatelne znaczenie, gdy zostaje podważona lojalność, sterującego nimi statkowego Ai. Po drugie akcja regularnie przeskakuje między krytycznymi wydarzeniami na statku a przygotowaniami do misji. Te drugie są znacznie słabsze. Zwłaszcza że oglądamy drogę przygotowania od małych dzieci i są to najmniej wiarygodnie napisane dwunastolatki, jakie od dawna widziałem. Po trzecie wreszcie cala załoga tego statku to kobiety. Nie jest to może najważniejszy wątek w tej książce, ale fajnie gdzieś się od czasu do czasu pojawia.
Jako zagadka (kto spowodował katastrofę) — książka nie sprawdza się najlepiej. Nie wykorzystuje w pełni bardzo fajnego potencjału rozszerzonej rzeczywistości i AI do tego, żeby zrobić ciekawe plot twisty w śledztwie. Jako hard SF jest lepiej. Książka wiarygodnie pokazuje realia misji międzygwiezdnej (zwłaszcza te społeczne) i możliwe problemy. Pomiędzy szkoleniem a motywacjami postaci i ich relacjami z pozostałym podnosi dylemat: Naprawiać ziemię zniszczona katastrofa klimatyczna czy uciekać w kosmos. Siostra jednej z bohaterek ginie w zalewanej wodą Manili, bo pieniądze na budowę murów poszły na opłacenie miejsca osobie z Filipin w misji. Autorce trochę brakuje odwagi do zagłębienia się w temat i przez to prześlizguje się w odpowiedziach na pytania, które stawia. Zostając w smętnym prawdopośrodkiźmie. Mimo to, to zawsze fajny wątek.
„The Deep sky” nie jest książką wybitną, to porządne czytadło, które ma kilka bardzo dobrych scen. Mimo słabszych fragmentów w środku pod koniec było się naprawdę przyjemnie.
Rosną głęboko w sercu dżungli. Dorastają do jednego metra wzrostu. Polują z zasadzki, zastygając nieruchomo, nieodróżnialne od niegroźnych kuzynów. Oszałamiają ofiarę narkotycznym zapachem, by potem wgryźć się w nią i unieruchomić liano podobnymi kończynami i godzinami trawić jeszcze żywą istotę.
Z uwagi na wielką rzadkość i spektakularny wygląd (oraz hipnotyczne właściwości) są czasem trzymane na dworach bogaczy jako ozdoba.
1
Pewien perfumiarz potrzebuje wyekstrahowanego pyłku z k3 istot.
2
K6 kwiatów urządziło zasadzkę na drużynę.
3
Baronowa Gurth potrzebuje takiej rośliny żywej.
4
Przedmiot/osoba, której poszukują BG, jest właśnie trawiona przez kwiat.
5
Pewien naukowiec podejrzewa, że kwiat zaczynają się ze sobą komunikować.
6
Gwałtowny grad zniszczył oranżerie hrabiego. Przetrzymywana w niej nielegalnie roślina wydostała się do miasta…